Blog

Myślenie 'Out of the box’ czyli 2 (nie)szablonowe pomysły na wzrost w tradycyjnych branżach

Growth, SEO

Zwykle kiedy mówimy o myśleniu 'Out of the box’ mamy na myśli innowacyjność i ponadprzeciętną kreatywność. I zasadniczo jest to prawda.

Natomiast czasem ta umiejętność przybiera postać po prostu nie podążania za jedynym rozwiązaniem, które podsuwa nam nasze doświadczenie, logika, przyzwyczajenia, a nawet lenistwo.

W takiej sytuacji często zaczynamy kwestionować to co już wiemy i zaczynamy szukać alternatywnych rozwiązań, niekoniecznie oczywistych w danej branży czy sytuacji.

Takie sprawdzenie pomysłu oderwanego od branży X, ale działającego w wielu innych bywa gamechangerem na pewnym poziomie, szczególnie jeśli pomysł ten przynosi wymierny efekt.

W poniższych tekście chcę się podzielić z Tobą, jak wpadłem na 2 (nie)szablonowe pomysły na wzrost w dwóch różnych, ale tradycyjnych branżach.

Przykład nr 1 – SMAR(tykuły) czyli prowadzenie bloga w branży tuningowej

Malkontenci zaraz powiedzą: 'Phi, prowadzenie bloga, też mi coś.’ Zasadniczo mógłbym się z nimi zgodzić – jest to kanał marketingowy stary (i eksploatowany) niczym węgiel.

Natomiast w tym przykładzie chodzi mi przede wszystkim o pisanie bloga w branży, gdzie tylko pojedyncze jednostki to robią lub robią to nieregularnie. Nie bez powodu mówi się, że w marketingu najważniejsza jest konsekwencja.

Kiedyś jednym z moich Klientów był sklep z częściami do tuningu auta, albo skracając sklep tuningowy. Teoretycznie można taki sklep przypisać do branży ‘Automotive’, ale umówmy się, że jest różnica między dealerem Forda a warsztatem samochodowym czy też właśnie sklepem tuningowym jakim jest bztech.pl.

bztech nowy sklep tuningowy

Wygląd sklepu BZTech, po zrealizowaniu migracji z Shopera na Magento oraz jednoczesne zadbanie o architekturę SEO i jego techniczne aspekty

Doradziłem kiedyś właścicielowi BZTechu, aby zaczął tworzyć artykuły blogowe, gdyż zauważyłem jak niewiele trzeba tam zrobić, aby zdobyć dobry ruch.

Oczywiście, wiele osób może zadać pytanie retoryczne:
– Jak gość, który nie jest specjalistą marketingu może zacząć pisać dobre artykuły, które będą sprzedawać?

Wbrew pozorom w takiej sytuacji niepotrzebna jest szeroka wiedza o SEO czy też wymyślanie wielkich strategii marketingowych.

Skoro nikt lub praktycznie nikt w takiej branży nie tworzy bloga w sposób regularny, robiąc to możesz nie tylko wyróżnić się, ale i też pokazać swoją eksperckość. A i przy okazji pozyskać ruch i sprzedać swoje produkty 😉

Najważniejsze więc to mieć wiedzę o produktach jakie się sprzedaje i skupić się na tym, aby odpowiadać artykułem na problemy i pytania potencjalnych klientów, czy też opisać zagadnienie, które ich interesuje.

Jakub – właściciel BZTech – stworzył więc po swojemu 2 artykuły o tematyce takiej, która odpowiadała jego produktom: ‘Jak dobrać intercooler?’ oraz ‘Felgi aluminiowe Japan Racing – co trzeba wiedzieć’.

Zajęło mu to może 2 wieczory, albo i nawet krócej.

Efekt po 4 miesiącach od publikacji?

myślenie out of the box google search console 2 artykuły po 4 miesiącach

Performance 2 artykułów po 4 miesiącach od publikacji w branży, która blogami nie stoi – 3-cie i 6-te miejsce pod względem generowanego ruchu.

Oba artykuły znalazły się w Top 6 najbardziej klikalnych stron tego sklepu.

Nie było tu robionej żadnej promocji czy też pozycjonowania. Sam artykuł też z punktu widzenia marketingu nie jest idealny, ale jest WYSTARCZAJĄCY do tego aby generować ruch, a przede wszystkim jest WYSTARCZAJĄCY dla czytelników, którzy wchodząc na te artykuły kupują później produkty w sklepie.

Według mojej wiedzy oba te artykuły wygenerowały tysiące klików od dnia publikacji, aczkolwiek dokładnych statystyk nie mogę opublikować 🙂

Przykład nr 2 – zlikwidowanie wąskiego gardła w salonie odzieży męskiej

Moja Partnerka pracuje w dosyć tradycyjnej branży, tj. sprzedaż eleganckiej odzieży męskiej w salonie jednej z sieci.

Pewnego dnia opowiedziała mi o problemie, jaki mają w salonie – zbyt duża liczba klientów nie ma przy sobie karteczki z numerem zamówienia, które jest do odbioru po poprawkach krawieckich.

Dzieje się tak z paru powodów:

  • karteczka bywa zgubiona
  • garnitur odbiera np. inna osoba, np. dziewczyna, żona lub mama klienta, a kartka nie została przekazana
  • ktoś zapomniał ją z domu wziąć

W wyniku tego doradca traci czas i energię na znalezienie właściwego zamówienia, nierzadko w momencie kiedy mają nagły napływ innych klientów, co powoduje nic innego jak wąskie gardło w obsłudze.

Drążąc dalej ten temat, wyszło że aby klient wiedział że dane zamówienie jest do odbioru, doradca wysyła ręcznego SMSa z informacją o tym, ale bez numeru zamówienia.

Zdziwiło mnie to kompletnie, bo aż się prosi aby zoptymalizować ten proces.

Zaproponowałem Partnerce, aby przekazała kierowniczce by od dzisiaj wysyłały SMSa z numerem zamówienia, bo jakby nie patrzeć komórkę nosimy ze sobą nawet do toalety 😉

Po 2 tygodniach Partnerka zwierzyła mi się, że wprowadzili tę praktykę i już po tak krótkim czasie widzą, że liczba problemów z numerem zamówienia znacząco spadła.

Niestety nie mam na to twardych danych (np. jak procentowo wygląda poprawa), głównie przez to, że w tej branży raczej nie mierzą takich rzeczy, szczególnie kiedy tylko jeden salon z całej sieci wprowadził tę praktykę.

Oczywiście nadal uważam, że dobrze byłoby pójść o krok dalej i kolejną optymalizacją mogłaby być automatyczna wysyłka SMSa z numerem zamówienia tuż po wprowadzeniu zamówienia do systemu, zamiast ręcznej wysyłki przez doradcę.

Konkluzja

Jak widzimy, nie musisz wydawać tysięcy złotych, aby wdrożyć zmianę, która spowoduje zmniejszenie kosztów obsługi klienta i sprzedaży, lub zwiększone zainteresowanie Twoim produktem. Nie musisz też wymyślać koła na nowo i kombinować, co by tu zrobić aby częściej odwiedzali mnie klienci.

I totalna zgoda – powyższe przykłady są z branż tradycyjnych, gdzie nie ma takiego scyfryzowania, marketingowo wiele jest do poprawy, a budżety najczęściej nie sięgają ‘5 zer’. Jednak pokazują one, że warto czasem wrócić do korzeni, gdzie to Klienci są w centrum wydarzeń.

W pierwszym przypadku problemy i pytania Klienta można było rozwiązać artykułami.

W drugim przypadku problem Klienta z odbiorem produktu powodował zator bieżącej obsługi w salonie, a został rozwiązany drobną poprawką w procesie.

Nie bez powodu Amazon ma jedną z największych kapitalizacji na świecie, gdzie od samego początku kierowali się dewizą ‘Klient jest najważniejszy’.

O autorze

Max Plociennik
Max Plociennik
Od ponad 9 lat pomagam różnej wielkości firmom rosnąć dzięki działaniom marketingowo-produktowym. Specjalizuję się w analityczno-strategicznej części biznesu, gdzie wyznaję podejście data-driven oraz chęć podważania statusu quo.